Wycieczka do Maróza

  • 13-05-2007

Sobotni poranek przywitał nas całkowicie zachmurzonym niebem i silnie wiejącym wiatrem, niewróżącym rychłej poprawy pogody. Mimo to już o godz. 8.00 pokaźna grupa pacjentów Oddziału Onkologii szpitala przy Litewskiej oraz Instytutu Matki i Dziecka, których nie najlepsza aura nie przestraszyła, oczekiwała na przyjazd autokaru. Celem naszej wycieczki była ziemia warmińsko-mazurska, gdzie nad brzegiem jeziora okalanego przepięknymi lasami, mieści się Ośrodek Szkolno-Wychowawczy "Syrenka". Miejsce to oczarowało nas już dwa lata temu i dlatego postanowiliśmy tu jeszcze raz zawitać. Podczas podróży, pomimo ciągle paskudnej pogody, naszym małym turystom humory dopisywały i z niecierpliwością oczekiwali na spotkanie z nową przygodą.

Kiedy dojeżdżaliśmy do Maróza, ich optymizm został nagrodzony, bo oto nagle wiatr ustał, a zza chmur nieśmiało zaczęło wyglądać słoneczko. Po przyjeździe na miejsce i szybkim zakwaterowaniu, wykorzystując coraz piękniejszą pogodę udaliśmy się na długi spacer do lasu. Szum drzew i śpiew ptaków, zapach żywicy i soczysta majowa zieleń w promieniach wiosennego słońca całkowicie zawładnęły naszymi zmysłami, więc nawet nie zauważyliśmy przebytych kilometrów. Trochę zmęczeni i oszołomieni wróciliśmy na obiad, gdzie naprawdę nikogo nie trzeba było namawiać do jedzenia. Po krótkiej sjeście udaliśmy się nad jezioro, gdzie oczekiwały już na nas łodzie wiosłowe i rowery wodne, a gładka tafla wody i już zupełnie śmiało świecące słońce zachęciło nas do oddania się sportom wodnym. Dzieląc się na załogi na przemian pływaliśmy łodziami i rowerami, zachwycając się pięknem mazurskich krajobrazów.

Po powrocie z nad jeziora nieco zmęczeni rodzice poszli się zrelaksować przy kawie, a dzieciaki penetrowały wszystkie zakątki na terenie ośrodka. Wieczorem czekała nas jeszcze prawdziwa wyżerka przy grillu: pieczone kiełbaski, skrzydełka kurczaka, pizza oraz przepyszny gulasz, a na deser niezliczona ilość ciast upieczonych specjalnie na tę okazję przez mamy, a wszystko to... mniam, mniam paluszki lizać! Wieczór minął nam przy prawdziwym obżarstwie, a także wśród zabawy w chowanego, gry w piłkę i na długich rozmowach z rodzicami. Natomiast późnym wieczorem sympatycy tańca mogli jeszcze spalić nabyte kalorie podczas tradycyjnej dyskoteki.

Poranek przywitał na jeszcze wspanialszą pogodą i przepięknym błękitnym niebem z nielicznymi tylko obłoczkami. Po sytym śniadaniu, zapakowaliśmy się do autokaru i pojechaliśmy podziwiać piękno i architekturę wiekowych chat i wiatraków w Skansenie Wsi Polskiej w Olsztynku. Skansen do złudzenia przypomina prawdziwą starą polską wieś, z pięknymi chatami i kolorowymi kwiatami w ogródkach, tak jakby mieszkańcy tylko na chwilę wybrali się gdzieś na wycieczkę, np. do... Warszawy. Po trudach zwiedzania mała niespodzianka dla naszych wycieczkowiczów, czyli znowu coś dla ciała: przepyszny piernik z bitą śmietaną przybrany listkiem świeżej mięty prosto z ogródka przy regionalnej chacie przerobionej na karczmę z prawdziwie wiejskim jadłem. Dla jego amatorów nie zabrakło oczywiście prawdziwego smalcu ze skwareczkami i chrupiącym pieczywem. Po powrocie do ośrodka dzieci wykorzystywały jeszcze każdą minutę na zabawę, a rodzice na chwilę odpoczynku i wspólne rozmowy. No cóż, wszystko, co piękne szybko się kończy. Jeszcze tylko obiad, wspólne zdjęcie i już warkot silnika dał sygnał, że czas ruszać w drogę powrotną. Pozostały wspaniałe wspomnienia, nie tylko w głowach naszych wycieczkowiczów, ale również udokumentowane niezliczoną ilością zdjęć, które dołączą do rodzinnych albumów.


Wycieczka do Maróza