Wycieczka do Czarneckiej Góry

  • 12-02-2005

Tego weekendu nie da się zapomnieć! 12-13 lutego z pewnością na długo zostanie w pamięci uczestników wycieczki do Ośrodka Wczasowego "Zosieńka" w Czarnieckiej Górze, jednego ze starszych ośrodków wypoczynkowych gminy Stąporków. Miejscowość położoną w dolinie rzeki Czarnej, otaczają wzgórza porośnięte pięknymi lasami sosnowymi. Korzystny mikroklimat sprawia, że już od dawna miejsce to znane jest jako region uzdrowiskowy.

Zjawiliśmy się tam w sobotnie przedpołudnie zwartą ekipa zakłócając panującą ciszę. Czekało na nas mnóstwo atrakcji, więc nie było czasu do stracenia. Szybciutko zostawiliśmy bagaże w pokojach i popędziliśmy na jazdę konną, która była pierwszym punktem programu. Na miejscu okazało się, że czekają na nas dwa koniki rasy Huculskiej. Trzeba przyznać, że zwierzęta z ogromną cierpliwością i spokojem nosiły na swoich grzbietach nie tylko najmłodszych uczestników wycieczki. Zapewniamy Was, że jazda na oklep jest niezapomnianym przeżyciem!

Oczywiście jazda konna nie była naszą jedyna atrakcją. Z związku z tym, że pogoda dopisała i cała okolica przykryta była piękną śnieżną kołderką, po obiedzie czekało nas szaleństwo na prawdziwym kuligu. To dopiero była zabawa! Podzieliliśmy się na dwie grupy, gdy jedna szalała na kuligu, druga przygotowywała się do turnieju tenisa stołowego. Po turnieju (zarówno wygrani jak i przegrani) udaliśmy się na pieczenie kiełbasek i pyszny bigosik. Hmmm... wyobraźcie sobie, wszędzie biało, z nieba pada puszysty śnieg, w powietrzu unosi się zapach pieczonych kiełbasek a my... rozgrzewamy się bitwą na śnieżki! Przemoczeni, ale szczęśliwi wróciliśmy do ośrodka, szybciutko wskoczyliśmy w suche ciuszki i oddaliśmy się szaleństwom na dyskotece.

Następnego dnia po śniadaniu rześcy, wypoczęci i najedzeni wyruszyliśmy na spacer po lesie. Ktoś podsunął pomysł, aby bawić się w podchody. Propozycja z entuzjazmem została przyjęta przez uczestników wycieczki. Zatem jedna drużyna wymyślała zadania i zostawiała ślady, druga - odnajdywała ślady i wykonywała zadania. Zabawa była świetna. Przez chwilę nawet zabłądziliśmy w lesie. Na szczęście udało nam się odnaleźć właściwą drogę i szczęśliwie wrócić do ośrodka. Ostatnim punktem programu była wizyta na basenie. Dla obolałych po godzinnym marszu nóg to prawdziwy relaks. Potem już tylko obiad i... do domu.


Wycieczka do Czarneckiej Góry