Nasi mali podopieczni z oddziału onkologii przy Litewskiej chyba nigdy nie mieli możliwości uczestniczyć w tak zaskakującym Wieczorze Andrzejkowym. Ponieważ do końca trzymaliśmy w tajemnicy scenariusz, tym bardziej napięcie wzrastało w oczekiwaniu, co też niezwykłego się wydarzy.
Kiedy zgasły światła na ekranie pojawiła się czołówka amerykańskiego przeboju kinowego "Gwiezdne wojny", a następnie wybrane fragmenty filmu. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby jednocześnie nie pojawili się dwaj Rycerze Jedi, którzy trwając w milczeniu w mroku korytarza, wywoływali tym w nas dziwny niepokój i myśli co też dalej się może stać. Kiedy projekcja filmu zakończyła się nasi rycerze wyszli z mroku i rozpoczęli trening walki na miecze, podczas którego wkroczyli imperialni szturmowcy, do złudzenia przypominający bohaterów z filmu G. Lucasa. Szturmowcy poszukiwali Rycerzy Jedi, którzy w międzyczasie zdążyli się ukryć. Widowisko jakby żywcem wyjęte z ekranu, nic więc dziwnego, że nasi mali podopieczni przez chwilę mieli wrażenie jakby film trwał dalej, tylko bohaterowie zmienili miejsce, przenosząc się z ekranu na szpitalny korytarz. W przerwie poszukiwania rycerzy, szturmowcy postanowili zapoznać się z dziećmi i zorganizowali im konkurs, polegający na odgadywaniu kolejnych części ich zbroi. Uczestnicy konkursu otrzymali w nagrodę srebrne znaczki z "Star Wars", natomiast wszystkie dzieci zostały obdarowane drobnymi upominkami.
Kiedy zgasły światła na ekranie pojawiła się czołówka amerykańskiego przeboju kinowego "Gwiezdne wojny", a następnie wybrane fragmenty filmu. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby jednocześnie nie pojawili się dwaj Rycerze Jedi, którzy trwając w milczeniu w mroku korytarza, wywoływali tym w nas dziwny niepokój i myśli co też dalej się może stać. Kiedy projekcja filmu zakończyła się nasi rycerze wyszli z mroku i rozpoczęli trening walki na miecze, podczas którego wkroczyli imperialni szturmowcy, do złudzenia przypominający bohaterów z filmu G. Lucasa. Szturmowcy poszukiwali Rycerzy Jedi, którzy w międzyczasie zdążyli się ukryć. Widowisko jakby żywcem wyjęte z ekranu, nic więc dziwnego, że nasi mali podopieczni przez chwilę mieli wrażenie jakby film trwał dalej, tylko bohaterowie zmienili miejsce, przenosząc się z ekranu na szpitalny korytarz. W przerwie poszukiwania rycerzy, szturmowcy postanowili zapoznać się z dziećmi i zorganizowali im konkurs, polegający na odgadywaniu kolejnych części ich zbroi. Uczestnicy konkursu otrzymali w nagrodę srebrne znaczki z "Star Wars", natomiast wszystkie dzieci zostały obdarowane drobnymi upominkami.
A kiedy udało się już szturmowcom odnaleźć Rycerzy Jedi, mogliśmy wreszcie wspólnie przystąpić do głównego punktu programu, czyli do wróżenia z wosku. Każde dziecko w asyście imperialnego szturmowca lało wosk przez dziurkę od klucza, wymyślając najbardziej upragnione marzenia. Najwięcej jednak śmiechu było podczas odgadywania dziwnych form powstałych po zastygnięciu wosku. Tu fantazji nie zabrakło zarówno dzieciom jak i rodzicom. Oczywiście każde dziecko obowiązkowo musiało mieć zdjęcie w towarzystwie Rycerzy Jedi oraz imperialnych szturmowców.
Na koniec czas zdradzić prawdziwe oblicze naszych kosmicznych gości. Ich wspólną pasją jest filmowa saga "Gwiezdne wojny", w związku z czym należą do różnych stowarzyszeń fanowskich jak Eagle Outpost (polski oddział międzynarodowej organizacji Rebel Legion), Warszawskie Stowarzyszenie Fanów Star Wars "Outlander" lub po prostu, po przyjacielsku wspierają tego typu działania. Zuzanna, Paweł, Łukasz, Wojtek oraz dwóch Piotrów, na co dzień są zwykłymi ludźmi, studiują lub pracują w różnych zawodach, lecz pasja, która ich połączyła pozwala im na pewien czas stać się kimś innym, Rycerzem Jedi czy wojownikiem Wielkiego Imperium, wzbudzając niemałe zainteresowanie wśród przechodniów, podczas np. ulicznych happeningów. Trzeba przyznać, że na nas również zrobili ogromne wrażenie dostarczając nam wiele emocji i prawdziwie nieziemskiej zabawy.